Au Pair

Koniec bycia Au Pair

6:45 AMMascara Los Angeles



  No i proszę, 2 lata temu a dokładnie 13.06.2011r. nie broniłam się przed uronieniem łez, które prawdopodobnie mogłabym wylewać kolejno wiadrami, podczas żegnania mi najbliższych osób. Zachciało mi się wielkiej przygody zza oceanem i niańczenia cudzych rozpieszczonych dzieciaków.
Chciałam odbiec od polskich stereotypów życiowych i zrobić coś totalnie szalonego w moim życiu, żeby można było coś miłego wspominać przez kolejne długie lata. Ubzdurałam sobie coś w tej małej głowie, czekając z nadzieją, że i dla mnie znajdzie się odrobina szczęścia. I nie zawiodłam się na mojej cierpliwości i instynkcie. Oto tak dzięki temu znalazłam się dosłownie i w przenośni pod palmami ;)


  Dziś oficjalnie mogę powiedzieć, że zakończyłam współpracę z agencją i koniec byciem au pair. Patrząc na osoby( z którymi znam się prawie od początku naszej kadencji au pairowania) pakują swoje 2-letnie życie w Stanach w walizkach, nie wyobrażam sobie jednak, że to ja również byłabym teraz na ich miejscu.


  Co zyskałam z programu Au Pair?

  Pamiętam dokładnie moje pierwsze dni tutaj. Ekscytacja w Nowym Jorku, przerodziła się w strach będąc już po drugiej stronie wybrzeżu USA. Było ciężko. Mega ciężko. Sama jak palec, nie znając miejsca, ludzi i języka. Nie raz wylewało się łzy do poduszki i biło się myślami, że cóż ja najświętszego narobiłam. Trzeba było słuchać mamy i iść tak jak mi nakazała. Pamiętam jak dziś, kiedy płakałam na ramieniu hosta, bo mnie do takiego stanu doprowadziło starsze dziecko. Płakanie nic mi nie dało, więc trzeba było się w końcu otrząsnąć i coś zrobić w tym kierunku. Bo żeby płakać przez dziecko? Wprowadziłam zasady, trzymałam się ich stanowczo. Mijały dni, tygodnie i miesiące i były widoczne pierwsze rezultaty. Pomału do przodu, a ja mogłam z ulgą odetchnąć. Potrzebowałam około roku, żeby przekonać do siebie dzieci. Moje host dziecko( C.) jest specyficzne, nigdy nie okazuje uczuć, nawet rodzicom, mimo kiedy dostaje karę albo że jest za coś wniebowzięcie wdzięczny albo że może mieć wycięty wyrostek. Z nim było najciężej.
  Teraz te małe diabły traktuje jak moje młodsze rodzeństwo i za nic w świecie nie zamieniłabym je na inne dzieci. C. niesamowicie zmienił do mnie podejście. Przykładem może być to, że po powrocie kilkudniowej wycieczki, pierwsze co zrobił po wejściu do domu, było pytanie “ Gdzie jest Ania? “. Aż mnie przytulił, kiedy nawet nie tuli swoich rodziców. Dosłownie kręci się łza w oku, taka mała rzecz a tak cieszy. Nie mogę wyjść z zachwytu, kiedy mój młodszy smerf nosił pampersy czy też nie umiał zmieniać sam ubrań. A dzięki mojej pomocy, z dnia na dzień stał się coraz bardziej samodzielny. Kiedy przeplata polskie słownictwo z angielskim, mówi dziękuję, proszę, przepraszam. To jest bezcenne. Gdybym musiała się już z nimi żegnać, z pewnością mogłabym to zrobić z czystym sumieniem, bo wiem jak wiele się przez ten czas nauczyli. A moją misję zakończyłabym z wielkim sukcesem.

  Do czego dążę? Co nas nie zabije, to nas wzmocni. W trudnych momentach, zawsze znajdzie się rozwiązanie. Wystarczy wierzyć i chcieć coś zmienić. Nie możemy tkwić w martwym punkcie. Zdecydowanie polecam każdemu taki wyjazd. Mimo, że różowe ulotki z agencji au pair nie zawsze się urzeczywistniają na miejscu, a American Dream może zamienić się niemalże w American Nightmare. Mimo, że nie zawsze okazuje się kolorowo, to ten wyjazd na pewno nas wbogaci o nowe doświadzczenia. Stajemy się odporni na zewnętrzne czynniki, jesteśmy pewniejsi siebie i nie boimy się stawiać ku nowym wyzwaniom. Ja z pewnością wzbogaciłam się o nowe wartości i wiem na co mnie stać. Odkryłam, że potrafię więcej niż się sama po sobie spodziewałam.

Koniec bycia Au Pair, ale nie koniec dalszej przygody w USA. Dostałam niesamowitą okazję rozwijania siebie w wybranym przeze mnie kierunku, więc należy to wykorzystać w 100% a nawet w 101% :)




You Might Also Like

26 komentarze

  1. wow... robi wrażenie to co napisałaś... Ty właśnie skończyłaś ja właśnie zaczynam... niesamowite... aż w głowie się nie mieści .. :) chyba nie zakończysz pisania? bo fajnie czyta się Twoje posty :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Nie mam zamiaru zakańczać pisania na blogu, bo założyłam go z myślą o tym jak żyje się w LA. Pozdrawiam i powodzenia :)

      Delete
  2. Bardzo sie ciesze, ze bedziesz pisac dalej. :) Za rok, po licencjacie- ja ruszam w stronę Hameryki! :) Choć z kazdym dniem, coraz bardziej sie waham, ale czytajac takie posty- chce jechac! Mimo wszystko! Mam pytanie, z jaką agencją jechalas i czy ją polecasz?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyjechałam z Proworka, ale moją host rodzinę dostałam w CC. W CC nie miałam dobrych matchy, a co do Proworka dużo się wypowiedzieć nie mogę, ale na tyle co ja w niej byłam, to wszystko poszło sprawnie i szybko. Za każdym razem dostawałam e-maile, jeśli miałam jakieś pytania. Pierwszy match miałam po 3 dniach. Ale ostatecznie rodzina z CC przeniosła się dla mnie do Proworka.

      Delete
    2. ok! dzieki, ale jakim cudem znalazłas sie w CC? :D tzn. jak ta rodzina Ciebie znalazla? to jest tak, ze rodzinki widza wszystkie dziewczyny czy tylko te z ich agencji?

      Delete
    3. Z tego co wiem, w CC biuro przypisuje rodzinom dziewczyny. Mojej host rodzinie na tyle się spodobałam, że jak im powiedziałam, że jestem w trakcie zmiany biura, to powiedzieli, że się przeniosą ze mną :)

      Delete
  3. Hej, mogłabyś zdradzić w jaki "sposób" zostajesz w USA? Studiujesz w LA czy jak to wygląda? Przepraszam jeśli uznasz to za zbyt wścibskie, zrozumiem - to tylko czysta ciekawość :) Pozdrawiam, Asia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak,zostaje tutaj na college. Moja host rodzina "sponsoruje" mnie. Pozdrawiam :)

      Delete
  4. A co studiujesz? ;)
    Basia

    ReplyDelete
  5. Ale jesteś urocza z tymi błędami frazeologicznymi w języku polskim:) Tak czy siak - miło się Ciebie czyta i ogląda! Wpadam regularnie, by sprawdzić, czy coś nowego skrobniesz;)

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nigdy nie byłam dobra w pisaniu, ale staram się jak mogę:p Dzięki i również pozdrawiam :)

      Delete
  6. Łał ;) Aneczka mega się wysiliłaś z tym napisaniem, ale muszę przyznać, że bardzo mądrze i ciekawie piszesz ;D i nie wieżę że to już 2 lata mega szybko to zleciało czas najwyższy żeby nas wkrótce odwiedzić ;) Cieszę się z twoich sukcesów i wytrwałości bo wiem jak było Ci ciężko i przez co przechodziłaś tym bardziej się cieszę z twojego szczęścia i nowego etapu w życiu :) Trzymam kciuki za dalsze sukcesy:) a jeszcze jedno miałaś już ten test na prawko? POWODZENIA ty moja ;P :*:******

    ReplyDelete
  7. Program au pair jest genialny jeśli się go dobrze wykorzysta, a przy okazji ma trochę szczęścia i intuicji co do ludzi. Mój rok dobiega końca i czytając tego posta zgadzam się z Tobą w stu procentach.

    Pozdrawiam i powodzenia!

    ReplyDelete
  8. Jaki masz aparat? świetne zdjęcia!

    ReplyDelete
  9. a zmieniając status wizy, podczas sponsorowania przez hostów, możesz podjąć pracę? :) Trzymam za Ciebie mocno kciuki! Powodzenia:)

    ReplyDelete
  10. Mam pytanie a w zasadzie wa. Pierwsze dotyczy programu w jakim obrabiasz zdjecia ,coz to za cudenko :D ? I jeszcze drugie zamierzasz sostac w USA na stale czy szkola i wracasz do PL ? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Program to Photo Scape a czy zostane w Stanach, to czas pokaze..nie mowie ze nie lub tak ;)

      Delete
  11. Cześć , mam pytanie czy zdawałaś prawo jazdy w Polsce czy w USA ?
    I czy to dobra decyzja żeby wyjechać od razu po liceum ?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Prawo jazdy zdawałam w Polsce, ale w Stanach również musisz dodatkowo podejść do egzaminu, ale nie każdy stan tego wymaga. Ja wyjechałam od razu po liceum, bo nie wiedziałam co chce w życiu robić, i dzięki temu wyjazdowi jako au pair, odkryłam dużo rzeczy,które mnie interesują i z którymi mogłabym związać moją przyszłość, więc jeśli Ty wahasz się co robić w przyszłości to tak,polecam od razu po liceum. Jeśli natomiast wiązesz wyjazd z zabawą i imprezami, to nie polecam, bo trzeba mieć 21 lat ukończone ;)

      Delete
    2. Dziękuje Ci bardzo za odpowiedź :)
      Mam jeszcze jedno pytanie jak sprawa wygląda na lotnisku w NY czy czeka tam na Ciebie jakiś agent czy musisz sobie sama radzić ?
      A jeżeli chodzi o umiejetność jezyka angielskiego na 4 to warto wyjechać czy raczej sie nie dogadam ?

      Delete
    3. Na lotnisku czeka na Ciebie osoba z agencji. O takich informacjach powinni Ci powiedzieć z biura, także się nie przejmuj. A jeśli chodzi o angielski, to jedziesz tam właśnie po to, żeby się go nauczyć ;)

      Delete
    4. Jeszcze raz dzięki ! ;)
      Świetny i bardzo przydatny blog ;)

      Delete

Contact Form