Jak to się mówi, co za dużo to nie zdrowo, ale nie w tym przypadku. Chyba czas nazwać to uzależnieniem. Ale całe szczęście zdrowym uzależnieniem. Moje "to" nazwe moje własne robótki
DIY-owe. Nie dosyć, że świetnie wpływają na samopoczucie, to przy okazji spalamy zbędne kalorie ;) Każdy nowy nabytek w moim ręku napawa mnie dziecięcą radością. Cieszę się jak głupi do sera, obmyślając strategie działania od zera. Po zamontowaniu półek w kuchni, zamarzyłam wymienić moje białe ikea-owskie, okleinowe biurko na drewniany okrągły stół. Długo nie było trzeba czekać, a co lepsze, nawet za daleko nie trzeba było się po niego wybierać. Był tuż za rogiem, w pobliskim second hand za śmiesznie niskie $$ :) I jak tu nie skakać z radości?! Nic, tylko brać pod pachę :D
Stół nie był w najlepszej kondyncji, ale się tym zbytecznie nie przejmowałam. Wiedziałam, że coś z tego powinno dobrego wyniknąć.
Z pomocą przyszła mi moja ukochana Makita- najlepszy prezent urodzinowy :D
Po dokładnym zeszlifowaniu, czas na nałożenie bejcy i voilà, gotowe!
Oto moje nowiusieńkie cudo :)
Teraz czas opłakiwać brak krzeseł ;)
7 komentarze
Cudny ten stół, a co do krzeseł, to na pewno jakieś znajdziesz ;D
ReplyDeleteświetna robota:) prosimy o częstsze notki :) i pare "amerykańskich" tematów:P pozdrówka
ReplyDeleteWow, świetna robota! :D
ReplyDeletepodoba mi sie Twoje hobby :)
ReplyDeleteTy musisz otworzyć biznes z tymi rzeczami!!!
ReplyDeleteCo zaglądam na tego bloga to aż mi przykro ,że mieszkam z hostami i nie mogę zaczerpnąć inspiracji od Ciebie!!!
mega stół! jesteś niesamowita! :)
ReplyDelete~www.unitedstatesparadise.blogspot.com
Dzięki wszystkim za tak pozytywne słowa!
ReplyDelete