A wszystko to zaczęło się od niepozornego krzesła znalezionego na poboczu ulicy- KLIK. Co prawda, krzesło powędrowało do garażu, ale dzięki tej najzwyklejszej rzeczy znalazłam zamiłowanie do renowacji mebli. Od tamtej pory zamiast maskary i szminki, znajdziecie śrubokręty w mojej torebce czy w samochodzie. Nie żartuje :) Wszystkie meble jakie mamy, to albo zakupione za śmiesznie małe pieniądze w second hand'ach, albo zwyczajnie znalezione na poboczu ulicy, które w ostateczności zostały przerobione na nasz styl. Już przywykłam na patrzących się na mnie ludzi jak na wariatkę, zbierającą te "śmieci". No coż, nie wiedzą co tracą ;)
Ostatnio jadąc wieczorem do domu, zauważyłam biurko. Nie muszę mówić, że od razu się zatrzymałam, próbując zapakować go do mojego auta ;) Chyba jednak się za bardzo przeliczyłam co do mojej kobiecej siły...biurko rozłożyło mnie na łopatki! Nie dałam sama rady i odjechałam twierdząć, że raczej go nie potrzebuje do mojej meblowej kolekcji mish mash. Jednak sumienie nie dawało mi spokoju, twierdząc, że jak wyjdzie wielkie NIC z mojego starania, to może uda mi się go sprzedać. No i tak o to bez większego zastanowienia wróciłam, ale już z kolejną parą rąk do pomocy :)
Ostatnio jadąc wieczorem do domu, zauważyłam biurko. Nie muszę mówić, że od razu się zatrzymałam, próbując zapakować go do mojego auta ;) Chyba jednak się za bardzo przeliczyłam co do mojej kobiecej siły...biurko rozłożyło mnie na łopatki! Nie dałam sama rady i odjechałam twierdząć, że raczej go nie potrzebuje do mojej meblowej kolekcji mish mash. Jednak sumienie nie dawało mi spokoju, twierdząc, że jak wyjdzie wielkie NIC z mojego starania, to może uda mi się go sprzedać. No i tak o to bez większego zastanowienia wróciłam, ale już z kolejną parą rąk do pomocy :)
PRZED: