Z mojego dzisiejszego DIY wyszła totalna klapa, najprostsze naleśniki na świecie nie wyszły jak u mamy, więc nie ma innego wyjścia jak zasiąść na kanapie, "opłakiwać te smutki" i spróbować ruszyć te moje dwie lewe ręce do napisania Wam czegoś w końcu bardziej pożytecznego. Może chociaż jedna rzecz mi dzisiaj wyjdzie na dobre ;)
Wiele tematów przewinęło się na moim blogu, ale jak do tej pory nie wspomniałam nic o kosztach związanym mieszkania w LA. Tyle się słyszy, że Kalifornia jest jednym z najdroższych stanów, Wy również często pytacie czy ze średniej pensji da się wyżyć, więc czas podsumować, ile takie życie będzie nas tutaj kosztować. Nie jestem w stanie podać dokładnych wydatków na poszczególną rzecz (bo oczywiście każdy miesiąc jest inny i wydatki mogą urosnąć lub zmaleć) ale postaram się przybliżyć cenę, z obserwacji jakich wywnioskowałam od paru miesięcy.
Spędziłam wiele czasu w poszukiwaniu tacy, która będzie warta swojej ceny, ale jednak cena jaką Target czy Marshall's oferował, była zbyt zawyżona jak na parę deseczek zbitych razem. Z takim natężeniem myślałam o niej, gdzie by ją można zakupić, że aż przyśnił mi się Michaels ( sklep, który sprzedaje wszystko co nam potrzebne do projektów DIY). I jak widać poniżej na zdjęciu, nie myliłam się. I to w dodatku dostałam dwie tace za $5, i jak tu nie korzystać, kiedy inne sklepy oferowały jedną za około $30? :) Były w stanie surowym, ale to na tym polega cała frajda dla mnie :)